Życie przed i po autyzmie
Nagle z Człowieka stajesz się niczym. Wyprzedajesz wszystko, bo terapie pochłaniają wszystko, co masz.
Więc oto jest - PDD-NOS, F84,9 - wrzaski i kopanie na ulicy, a wokół milion "mądrych ludzi", którzy radzą, jak "wychować niegrzecznego bachora". Ale to nie to mnie wbija w ten coraz głębszy grób. Najbardziej dobijające w tym wszystkim jest bycie DZIADEM. Nagle z Osoby, z Człowieka, z Kogoś stajesz się niczym. Powoli wyprzedajesz wszystko, bo terapie pochłaniają wszystko, co masz, jesteś - co gorsza - freelancerem, więc nie wyrobisz się z większością zleceń, jeśli w ogóle dojdzie do współpracy, a poza tym i tak tej pracy jest jak na lekarstwo tu, gdzie mieszkasz (a mieszkasz tu, bo jest na tyle tanio, że cię stać, i tu udało ci się znaleźć optymalne przedszkole terapeutyczne oraz ośrodek terapeutyczny, dzięki którym nagle po niemal dwóch latach ciężkiej pracy twoje jedyne, wyczekane, ukochane dziecko przestaje machać rękami jak "świr" w niekończących się stereotypach, przestaje skakać jak "zarażona wścieklizną małpa", a nawet zaczyna... mówić!!! Tak, autystyczne dziecko z afazją zaczyna mówić. No, ale neurologopeda za darmo swojej skutecznej pracy nie wykona, ma to szczęście, że nie jest artystą i nie musi robić, "bo będzie do portfolio" (nawet jak portfolio już od kilkunastu lat masz pękate, rób gratis albo za stówę, albo za chleby, szaliki, stare ciuchy... podczas gdy twoi klienci opowiadają ci, że w tym roku w Tajlandii było naprawdę kijowo, chyba czas przerzucić się na Birmę). Więc stajesz się dziadem.