NowaNadzieja.com.pl

Fundacja Na Rzecz Pomocy Dzieciom Niepełnosprawnym

 

To już mój trzeci wyjazd do Seattle i Portland w ciągu ostatnich dwóch lat. Wyjeżdżam tutaj, by leczyć medycznie autyzm, chorobę mojego 8-letniego synka Marcinka. Minął tydzień naszego pobytu. Jesteśmy już po pierwszej wizycie w klinice w Portland i udało nam się zrobić większość niezbędnych badań.  

Powoli przystosowujemy się do amerykańskich realiów i przypominamy sobie panujące tu zasady. Trzeba uważać przy kasie, bo wszystkie ceny podawane są w kwotach netto a VAT to podatek stanowy. W Washingtonie wynosi on 9%, ale w położonym obok stanie Oregon stawka jest zerowa. Gdybyśmy jednak chcieli kupić samochód w Oregonie mając meldunek w Seattle, musielibyśmy dopłacić podatek VAT. Kodeks drogowy jest bardzo surowy a zasady poruszania się po drogach nieco inne niż w Polsce. Światła są zawsze za skrzyżowaniem, tak jak jeszcze do niedawna bywało w Polsce. Nie ma zielonych strzałek w prawo a skręt jest dozwolony zawsze wtedy, gdy jest pusta droga lub nie zabraniają tego napisy.

Są dość duże skrzyżowania, gdzie ze wszystkich stron jest znak STOP lub mrugające czerwone światło. Oznacza to, że pierwszeństwo ma ten, który pierwszy dojedzie do skrzyżowania. Gdy zatrzymuje się szkolny autobus z dziećmi, ruch we wszystkich kierunkach zamiera. Surowo karane jest nie tylko omijanie, ale również przejechanie obok autobusu. Sprawa zakazu zatrzymywania jest rozwiązana zadziwiająco prosto. Nie musimy się martwić, że nie zauważyliśmy zakazu, gdyż malowane są krawężniki i biada temu, kto zaparkuje przy krawężniku koloru żółtego lub czerwonego. Wszyscy jeżdżą bardzo wolno, ostrożnie i zgodnie z przepisami. Drogi i autostrady są wspaniałe i cały czas trawa ich unowocześnianie. Autostradą można dojechać prawie do centrum miasta. Będąc w ścisłym centrum Seattle za niecałe 2 minuty jechaliśmy autostradą międzystanową. Niedawno zapadła decyzja, iż autostrada biegnąca na estakadach w centrum Seattle zostanie przeniesiona pod ziemię kosztem wielu mld. dolarów. Faktycznie huk tysięcy samochodów jest nieznośny na głównym portowym deptaku.

Oczekując na wyniki badań niezbędnych do kolejnej wizyty w klinice, wykorzystujemy weekend na wycieczkę po okolicy. W sobotę odwiedzamy siedzibę firmy Microsoft w Redmond i pobliskim Bellevue. Firma robi niesamowite wrażenie a od naszego ostatniego pobytu powstało przynajmniej kilka dużych biurowców. W firmie pracują informatycy z całego świata i to widać w Redmond. Na naszej ulicy mieszkają Brazylijczycy, Chińczycy, Bułgarzy, Japończycy, Rosjanie, Anglicy i oczywiście Polacy. Jest również bardzo wielu Hindusów.

W niedzielę jedziemy do Seattle. Nazwa Seattle pochodzi od imienia indiańskiego wodza Noah Sealth nazywanego jednak Chief Seattle, ponieważ zbyt trudno było wymówić osadnikom oryginalne imię. Symbolem miasta jest Space Needle – mierząca 185 m wieża z latającym spodkiem na szczycie, w której jest zlokalizowana restauracja ze wspaniałym widokiem na miasto i zatokę. Trafiamy akurat na Dni Morza oraz coroczne wyścigi łodzi i pokazy lotnicze nad jeziorem Washington. To tutaj wielkie święto. Na tą okazję zamykane są wszystkie przeprawy prowadzące przez jezioro – najdłuższe mosty pływające na świecie i dlatego do miasta dostajemy się komunikacją miejską. Wchodzimy z Marcinkiem do pełnego już autobusu i … starsze małżeństwo natychmiast ustępuje nam miejsca. Wiedzieliśmy, iż dzieci są tutaj najważniejsze, ale nie wiedzieliśmy, że aż tak. Nad jeziorem od samego rana latają samoloty wojskowe i akrobacyjne, ale wszyscy czekają na główny punkt programu, czyli grupę akrobacyjną US Navy „Blue Angels”. Sześć F-18 Hornet na wysokości kilkudziesięciu metrów nad taflą jeziora robi niesamowite wrażenie a ich około 40 minutowy pokaz jest uznawany za najlepszy na świecie. Po pokazach lotniczych rozpoczynają się wyścigi łodzi. Kierujemy się teraz do centrum Seattle, zwanego również „Szmaragdowym Miastem”. To miejsce wyjątkowe, gdzie spotyka się wiele kultur. To tutaj urodził się Jimi Hendrix oraz powstał ruch muzyczny zwany popularnie ‘grunge’ a na miejscu raczej nazywany ‘Brzmieniem Seattle’. Tutaj powstały zespoły Pearl Jam, Alice in Chains, Nirvana i Soundgarden. Duch ‘grunge’ jest zresztą widoczny do tej pory i nadal przyciąga muzyków z całego świata. Z centrum miasta kierujemy się na nabrzeże portowe, by podziwiać zacumowane przy nabrzeżu okręty wojenne US Navy. Główny deptak jest pełny restauracji oraz malowniczych barów i kawiarni. Większość z nich ma przynajmniej kilkudziesięcioletni rodowód. Legendy nie kłamią – smak tradycyjnego Fish ’n Chips będziemy wspominali jeszcze długo. Na koniec odwiedzamy obowiązkowy punkt każdej wycieczki, czyli Pike Place Market, oddalony o kilkanaście minut spaceru od nabrzeża. Przez około sto lat było to zwyczajne targowisko rybne, dopóki jeden z handlarzy nie kazał swoim sprzedawcom żonglować rybami. Teraz idzie się tutaj nie tylko kupić ryby, ale również po to, aby zobaczyć gatunki ryb z całego świata, pokazy rybaków i aby poczuć klimat Seattle. 

Autor: Piotr Tomankiewicz
Fundacja Na Rzecz Pomocy Dzieciom Niepełnosprawnym "Nowa Nadzieja"

Pomóż w budowie Centrum Rozwoju „Nowa Nadzieja”

Fundacja posiada status

 

Fundacja posiada status

Organizacji Pożytku Publicznego

Fundacja „Nowa Nadzieja” powstała w 2009 roku w Kaliszu jako efekt wysiłku grupy rodziców chorych dzieci. Jej ośrodki terapeutyczne działają w Kaliszu i Poznaniu.

1% = KRS 0000321541

Wspieraj nas na Allegro

window.dataLayer = window.dataLayer || []; function gtag(){dataLayer.push(arguments);} gtag('js', new Date()); gtag('config', 'AW-825389332');

UWAGA! Ten serwis używa cookies i podobnych technologii.

Brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to. Czytaj więcej…

Zrozumiałem

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies.